
Niespodziewany wyjazd na wyścig F1 do Barcelony
Ja zdecydowanie, do fanów motorsportu nie należę. Grand Prix F1 oglądałam, jedynie będąc dzieckiem, kiedy tata w niedzielne popołudnie włączał telewizor, by oglądać Roberta Kubicę w akcji. To by było na tyle z mojej wiedzy, o tego typu eventach. Jednak nadszedł czas na mój pierwszy wyścig na żywo!
Kto jednak nie lubi próbować nowych rzeczy? Nadarzyła się okazja, więc oczywiste, że to ja pierwsza byłam spakowana. Dostaliśmy bilety na całe 3 dni, jednak ze względów praktycznych zdecydowaliśmy się, że na tor pojedziemy dopiero w sobotę. Ominęliśmy pierwsze treningi, które odbyły się w piątek.
Strefa Kibica F1
Naszym pierwszym punktem wyjazdu, był Pla de Miquel Tarradell, gdzie zlokalizowana została strefa kibica F1. Droga do strefy wyglądała bardzo egzotycznie. Wrażenie robiły piękne palmy, a także zatoka i luksusowe jachty. Wróćmy do strefy kibica.
Cały plac był ogrodzony, a ochrona skrupulatnie liczyła każdego odwiedzającego. Muzyka na żywo wzywała już z daleka zaciekawionych fanów motoryzacji. W środku strefy zlokalizowanych było kilka stanowisk, związanych z wyścigami.
Do najpopularniejszych, zdecydowanie należały symulatory wyścigowe oraz punkt wymiany opon. W kolejce stało się po kilkadziesiąt minut, ale my również musieliśmy spróbować swoich sił! Było mega! Co prawda razem z Wojtkiem zajęliśmy 4 i 6 miejsce na 6 symulatorów, ale liczą się chęci i emocje!
Dodatkowymi atrakcjami była możliwość nagrania filmiku 360 stopni czy zrobienie sobie zdjęcia z szampanem na podium. Zabawy nie było końca!
Dojazd na tor
Po sprawdzeniu kilku opcji zdecydowaliśmy, że na tor dojedziemy autobusem linii Sagales. Mieliśmy obawy, że możemy nie dostać się tak łatwo na tor komunikacją miejską, w weekend wyścigowy. Opcja ta nie okazała się idealna, gdyż podobnie jak my zdecydowały się na nią tysiące innych ludzi. Czekaliśmy w kolejkach do autokaru, około 1,5h, drugie tyle wracaliśmy. Koniec końców bezpiecznie dowieźli nas na tor i z powrotem do Barcelony, dwukrotnie.
Cena była dość wygórowana, za dojazd tam w sobotę i niedzielę, dla dwóch osób zapłaciliśmy aż 72 Euro. Jednak biorąc pod uwagę, dowiezienie pod sam tor, odbiór i przejazd w klimatyzowanym autobusie, myślę, że nie było tak źle.
Bilety na wyścig
Bilety, jakie otrzymaliśmy, były biletami na tzw. „trawę” – pelouse. Pozwoliły nam wybrać sobie dogodne miejsca i ewentualnie zmieniać je w zależności od chęci i czasu. Z racji tego, że był to nasz pierwszy tego typu event i nie do końca wiedzieliśmy, gdzie chcemy usiąść, szukaliśmy różnych alternatyw.
Podczas kwalifikacji siedzieliśmy przy ostrej nawrotce, a bolidy w tym miejscu musiały mocno zwalniać, więc nie czuliśmy aż takiej adrenaliny. Na wyścig wybraliśmy początkową dużą nawrotkę, na jej końcówce z widocznym kawałkiem prostej i dla nas to był strzał w 10! Jedyne czego w tym miejscu, nam brakowało to telebimu z tabelą, ale mieliśmy informacje z pierwszej ręki… uwaga – z Polski (hahaha).
Warto znaleźć miejsce z widokiem na telebim.
Mnie oglądającej takie wydarzenie pierwszy raz w życiu, było bardzo trudno, odnaleźć się w tym, kto jest kim. Czemu nagle jest dalej, bliżej itp. Jednak dość szybko nadrobiłam zaległości i na wyścig już znałam numery prawie wszystkich kierowców. Znalazłam też swoich ulubieńców.
Oprócz mnie, Wojtek również był w swoim żywiole. Biegał po całej okolicy i cykał piękne zdjęcia rozpędzonym bolidom. Kilka z nich Wam tutaj wrzucimy do podziwiania. Będziecie mogli zobaczyć, jak wygląda rozpędzony do 300km/h bolid „zamrożony” w miejscu, na zdjęciu.
Wyścig sam w sobie minął nam bardzo szybko, ale na sam tor trzeba było przyjechać dużo wcześniej. Polecamy zaopatrzyć się w dużo jedzenia, bo ceny są ogromne – to fakt, ale i wszystkiego bardzo szybko zaczyna brakować. W sobotę Wojtek poszedł po jakieś hotdogi, a wrócił z mini chipsami, bo to było jedyne, co im wtedy zostało. To były najdroższe dwie paczki chipsów w naszym życiu, ale za to jakie dobre! Na drugi dzień już trochę lepiej się przygotowaliśmy.
Polecamy zabrać ze sobą coś do jedzenia!
O czym warto pamiętać?
Z rzeczy, które są według mnie MUST HAVE na takim wyścigu to pelerynki i parasolka. Pogoda potrafi zmienić się w 5 minut, ze słonecznej, w ulewę lub bardzo duży wiatr, a w takich sytuacjach dowiadujemy się jak wiele zastosowań ma zwykła parasolka. Warto też zabrać sobie coś do siedzenia. My akurat lecieliśmy do Barcelony tylko z bagażem podręcznym, więc naszym kocykiem została dodatkowa pelerynka, co w sumie wcale nie było głupim pomysłem.
Warto też zabrać ze sobą butelkę z filtrem, gdyż na torze znajduje się bardzo dużo miejsc, gdzie można zaopatrzyć się w wodę (podobno pitną, ale ja nigdy tak do końca w to nie wierzę).
KRÓTKA PRZYPOMINAJKA!
- jedzenie
- butelka z filtrem
- pelerynka
- parasolka
- kocyk lub coś innego do siedzenia
- aparat fotograficzny
- dobry humor
Kilka słów o wyścigach
Jeśli chodzi o kwalifikacje to miejsce, w którym siedzieliśmy, nie dało nam zbyt wielu emocji. Bolidy mocno zwalniały. Udało nam się uchwycić moment, w którym Sergio Perez wpakował się na „żwirek”. Pogoda była mocno zmienna, dostało nam się trochę deszczu. Sam dzień wyścigowy, zaczęliśmy na torze już o 10 godzinie. Zaczęło się upalnie, już z daleka było słychać ryk silników F3. Było to mega emocjonujące. Udało nam się nawet dorwać hot dogi i ruszyliśmy szukać miejsca. Jak już wiadomo, znaleźliśmy sobie super miejscówkę w cieniu pod drzewem. Było dużo miejsca, a poniżej nas nie siedział nikt, bo zbocze było dość strome. Udało nam się załapać na wyścig F2. Te bolidy nie były tak głośne jak F3, ale za to strasznie „strzelały” z tłumików, przy zmianie biegów. Nadszedł czas na paradę kierowców i okrążenia rozgrzewkowe. Później okrążenie formacyjne i wyścig. Verstappen bardzo szybko odjechał stawce, a później ciężko było rozpoznać, kto jest na którym miejscu. Widzieliśmy może, jeden lub dwa manewry wyprzedzania podczas ponad 60 okrążeń! Atmosfera była super, było wielu fanów różnych teamów, ale dominowali fani Fernando Alonso!
Podsumowując
W tajemnicy mogę powiedzieć, że wyścig zachwycił mnie tak bardzo, że zostałam ogromną fanką F1. Do końca sezonu oglądałam już każdy wyścig i kto wie, może w niedługim czasie pojawi się tutaj nowy post o kolejnym tego typu wydarzeniu.